„Dlaczego został zamordowany?”

Taki tytuł nosi artykuł poświęcony męczeńskiej śmierci ks. Józefa Jamroza zamieszczony w Tygodniku Rodzin Katolickich „Źródło” z 16 lutego 2003 roku. Autor publikacji – Dyonizy Korab na wstępie wyeksponował zdjęcie tablicy pamiątkowej z nagrobka zamordowanego kapłana. Na tablicy widnieje napis: „Ks. Kanonik Józef Jamróz poniósł śmierć męczeńską za wiarę i sprawiedliwość”.

Redaktor Dyonizy Korab pisze:
„Sprawa tajemniczej śmierci ks. Józefa Jamroza, którego ciało znaleziono 11 grudnia 2001 roku na płonącej plebanii w parafii pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Jelczu Laskowicach – niespełna pół roku po objęciu przez niego probostwa – wciąż zostaje niewyjaśniona (temat ten poruszany był już w 19 numerze „Źródła” z 2002 roku). Choć prokuratura umorzyła postępowanie, siostry ks. Jamroza nadal są przekonane, że ich brata zamordowano, a pożar wywołano dla zatarcia śladów. Twierdzą też, że policjanci, którzy przybyli na miejsce tragedii, dopuścili się rażących uchybień.

Zdaniem poetki Władysławy Anny Jamróz, śmierć jej brata miała związek z oszustwami finansowymi, jakich mieli się dopuścić jego świeccy współpracownicy. W powyższej sprawie prowadzone było nawet dochodzenie, a sam ksiądz, który próbował uporządkować sprawy finansowe w parafii – otrzymywał pogróżki i obawiał się o swoje życie. Skądinąd nie jest też tajemnicą , że ks. Jamróz był w konflikcie z Radą Parafialną, którą - w porozumieniu z Kurią Biskupią we Wrocławiu – rozwiązał. Pożar plebanii, oprócz zatarcia śladów zbrodni, mógł też – zdaniem p. Jamróz – mieć na celu zniszczenie ksiąg zawierających dokumentację finansową parafii. Jak twierdzi siostra księdza, znamienny jest również fakt, że poprzedniemu proboszczowi także grożono i on również zmarł w dziwnych okolicznościach po roku przebywania w parafii, mając zaledwie 53 lata.
Śmierć księdza Jamroza poprzedziły niewyjaśnione do końca wydarzenia. Niedługo po rozwiązaniu Rady Parafialnej otruty został pilnujący plebanii i kościoła policyjny pies, który nie przyjmował pożywienia od osób obcych. Tragicznej nocy parafianie widzieli natomiast palące się na poddaszu światło (choć ksiądz mieszkał na dole). Wiele znaków zapytania pojawiło się też po śmierci księdza. Siostry oglądające ciało zaintrygował złamany nos, wklęśnięcia na twarzy i guzy na jego głowie, ślady duszenia na szyi. Ich zdaniem świadczą one o tym, że księdza pobito do nieprzytomności lub wręcz zamordowano.

Zdaniem p. Władysławy wykrycie sprawców zbrodni uniemożliwiły także działania samej policji, prowadzone bardzo nieprofesjonalnie i niezgodnie z obowiązującymi procedurami. Strażacy, którzy wynosili księdza z plebanii, twierdzą, że był on kompletnie ubrany. „Jakby w ogóle nie kładł się do snu” – powiedziała obecna na miejscu zdarzenia lekarka. Tymczasem na zdjęciach policyjnych mężczyzna ma na sobie jedynie czerwony podkoszulek z krótkimi rękawami. Zdaniem p. Jamróz – zmarły musiał zostać zatem przebrany (osmolenia widoczne są na zdjęciach jedynie na dolnej części dłoni – co dowodzi, że pozostała część rąk musiała być zakryta), umyto też jego osmoloną twarz. Siostra księdza złożyła zawiadomienie o przestępstwie w tej sprawie oraz w sprawie zbezczeszczenia zwłok, które ponad 10 godzin leżały na śniegu i mrozie. Co więcej - ubrania, o których mówili strażacy i lekarka, nie poddano koniecznej w takich przypadkach ekspertyzie (swoją drogą odzież ta w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła). Jakby tego było mało, w czasie kiedy w Mszanie Dolnej odbywał się pogrzeb księdza, jego zaplombowane mieszkanie zostało wysprzątane, choć zdaniem siostry – na przedmiotach tam się znajdujących mogły znajdować się ślady zbrodni i powinny być one poddane ekspertyzie kryminalistycznej. Niejasności pojawiły się też w związku z ustaleniem przyczyn pożaru.

15 listopada 2002 roku prokuratura umorzyła postępowanie, przyjmując, że przyczyną śmierci księdza było zaczadzenie na skutek samoistnego pożaru, a znajdujące się na ciele ofiary ślady powstały w trakcie upadku lub były plamami opadowymi (ślady duszenia na szyi). Rodziny zmarłego nie satysfakcjonują te wyjaśnienia. Siostry ks. Jamroza nadal czynią starania, by cała prawda o jego śmierci wyszła na jaw. Czy jednak tragedia ta zostanie kiedyś do końca wyjaśniona, a wszystkie wątpliwości rozwiane? Na to pytanie nikt nie potrafi dziś udzielić odpowiedzi. A o nią będzie coraz trudniej zważywszy, ze nawet budynek plebanii – który po pożarze nadawał się jeszcze do remontu – został całkowicie rozebrany.”
Tygodnik Rodzin Katolickich „Źródło” 15 luty 2003 rok.