W rocznicę śmierci
DZIENNIK POLSKI / Dziennik Nowosądecki 10-12-2004
Obchodzimy trzecią rocznicę śmierci ks. kanonika Józefa Jamroza, pochodzącego z Mszany Dolnej, proboszcza parafii w Jelczu Laskowicach. Został bestialsko zamordowany przez nie wykrytych po dzień dzisiejszy sprawców. Miniony okres zmusza nas do smutnej konstatacji na temat stanu wymiaru sprawiedliwości.
Chcę przypomnieć fakty dotyczące tych tragicznych wydarzeń. W nocy z 10 na 11 grudnia 2001 roku w parafii św. Stanisława Biskupa w Jelczu Laskowicach, należącej do diecezji wrocławskiej, napadnięto i w brutalny sposób zamordowano naszego brata, pełniącego tam zaledwie od siedmiu miesięcy obowiązki proboszcza. Plebanię, w której dokonano zbrodni, podpalono. Szereg obrażeń wskazywało na to, że ksiądz, nim został zamordowany, był bestialsko bity. Dotarłyśmy do zdjęć, które wyraźnie wskazują na taki przebieg wypadków. Opublikowałyśmy je w internecie pod adresem www.morderstwo.kaplana.rabka.com.pl oraz www.morderstwo.kaplana.studnia.net. Niestety, w trakcie śledztwa nastąpił cały szereg bulwersujących zdarzeń, które do dnia dzisiejszego nie zostały wyjaśnione. Nie zabezpieczono śladów na miejscu zbrodni, dopuszczając tam osoby trzecie, związane z rozwiązaną przez księdza radą parafialną, której przewodniczył człowiek mający w przeszłości związki ze Służbą Bezpieczeństwa. Ludzi, którzy pod przykrywką parafii dopuszczali się różnych nadużyć finansowych. Członków rady, ze strony których też padały pogróżki pod adresem księdza. Przez jakiś czas było w tej sprawie prowadzone dochodzenie. Zbagatelizowano moje doniesienie o tym fakcie. Natomiast w czasie śledztwa skorzystano z ich (!) wskazań co do przyczyn pożaru, po upływie blisko dwóch tygodni od tragicznych wydarzeń. To w ich rękach znajdowały się klucze do plebanii, w której rozegrał się dramat. "Przyczyny pożaru" w postaci dziury w przewodzie kominowym nie dostrzegli wcześniej ani biegli z zakresu pożarnictwa, ani strażacy prowadzący oględziny po akcji gaśniczej na plebanii.
Ciało zamordowanego księdza, wyniesione z budynku tragicznej nocy, spoczywało na śniegu przez kilka godzin, zanim na miejsce dotarł prokurator. Na miejscu zdarzenia, ciała nie obejrzał lekarz medycyny sądowej. Przed wykonaniem policyjnych zdjęć umyto i przebrano zabitego. Znikło także jego ubranie, a w księdze protokołów sekcyjnych znalazł się zapis, że rzeczy odebrała rodzina. Pod nim widnieje sfałszowany podpis. Zarówno protokół oględzin zwłok, jak i z sekcji są pełne nieścisłości i sprzeczności. Między innymi nie ustalono godziny śmierci. Przesądza to o ich wiarygodności, ale nawet one wskazują, iż był torturowany, a przyczyną śmierci było uduszenie.
Kilkakrotnie zabiegałyśmy o wznowienie śledztwa,
zwracałyśmy się do prowadzącej czynność Prokuratury w Oławie o ekshumację,
mogącą się jeszcze teraz przyczynić się do wyjaśnienia okoliczności śmierci
księdza. Zwracałyśmy uwagę na nierzetelności i sprzeczności pojawiające się w
protokole sekcji. Bez rezultatu.
W naszych staraniach wspierali nas parlamentarzyści, kierując poselskie i
senatorskie interwencje do Prokuratora Generalnego. Niestety, nawet interwencje
posłów Stanisława Papieża z Krakowa, Zofii Krasickiej-Domka z Rabki, Bronisława
Dutki z Limanowej, Kazimierza Sasa z Nowego Sącza, Krzysztofa Rutkowskiego z
Łodzi i senatorów Andrzeja Chronowskiego oraz Franciszka Bachledy Księdzularza
nie przyczyniły się do ponownego wszczęcia dochodzenia, a prokuratury w Oławie i
Strzelinie szybko umarzały kolejne sprawy. Także Rzecznik Praw Obywatelskich,
odpowiadając na wniosek o ponowne wszczęcie śledztwa, złożony przez pełnomocnika
rodziny, odpowiedział korzystając z często absurdalnych sformułowań
zaczerpniętych z wcześniejszych prokuratorskich odpowiedzi.
Rodzina zabiega i nadal będzie czynić starania o wszczęcie rzetelnego śledztwa,
mogącego wyjaśnić nie tylko okoliczności, ale także wskazać winnych tego
brutalnego morderstwa. Każda zbrodnia winna zostać ukarana. Z pewnością głos
opinii publicznej może do tego się przyczynić.
Władysława Anna Jamróz